Moderator: Administracja
Jest taka teoria, że im gorsze warunki tym większe parcie na tarło ryby mają - instynkt każe im mieć więcej i częściej młode.Kilkakrotnie dochodziło do tarła więc wyciągając z tego wnioski można powiedzieć że źle im tam nie było.
No z tym to akurat ciężko się nie zgodzić. W sumie większość gatunków w naturze ma przestrzenie nieporównywalnie większe od akwariów.- no i najbardziej lubiany przeze mnie argument : "co byś zrobił jak by ciebie zamknięto w pomieszczeniu 3 m3" jak byś się czuł.
- i że w naturze one pływają na wielkich przestrzeniach
Z tym niestety może być problem. Przy którymś z kolei pokoleniu w zawężonej genetycznie linii chowu wsobnego, karłowatość nabiera cechy genetycznej (nie wiem może źle to ubieram w słowa), ale w każdym bądź razie co pokolenie jest gorzej. Nie mówię tego na podstawie własnych doświadczeń, tylko człowieka, który tygodniowo ma kilkaset sztuk potomstwa skalarowego i zajmuje się tym od lat. Więc myślę, że wie co mówi. Co ciekawe w swojej hodowli trzyma pary rozpłodowe w akwariach nie niższych niż 60 cm, kiedyś trzymał w dużo niższych, bo po prostu większe akwa było luksusem. Ale teraz już na pewno by do tego nie wróciłMarkiz pisze: W 240 sztuk 6-8 i wysokość sięgnęła 33cm największego - skalar się dostosuje, a efekt karłowacenia nie jest wsobny lecz uwarunkowany środowiskiem więc bzdetem jest że skarłowaciały skalar nie da większego od siebie potomstwa...