Najpierw będzie wątek emocjonalny – zadzwoniłem, zarezerwowałem i kupiłem (8 maja) wszystkie dwie sztuki naskalnika Dickfelda. Po aklimatyzacji w zbiorniku szybko okazały się być parą i to parą dobraną! Już w dniu „wodowania” zajęły swoje „pieczary”, wypychając z nich calvusy. Po tygodniu Ona znalazła jamkę, pogłębiła ją i zaczęła zalecać się do Niego. Niezbyt fortunne było to miejsce i owoców tych zalotów brak, ale na dziś naskalniki – razem, płetwa w płetwę – wprowadziły się do większej i bezpieczniejszej pieczary. Przytuliłem też - dla poznania ich obyczajów i zachowań – dwie sztuki caudo punctatus gold (tyle ich w sklepie mieli). Bardzo sympatyczna i ciekawska rybka i bez lęku lubi pływać po całej szerokości szkła. Jak dojrzeję ja i mój zbiornik kupię ich harem albo dwa.
No to teraz będzie o kłopotach i problemach ze szczytem NO2! Azotyny było prawie nie mierzalne i nagle "wybuchły". Po pierwsze moja to wina, iż zacząłem podawać pokarm w nadmiarze – mrożonego wodzienia i suchego „tetra discus”- tak, by pozostawał dla największego i najbardziej lękliwego calvusa. No bo jak znieść fakt, że ponad tydzień, nawet dwa nie wychodzi on z zakamarków, podczas gdy inne ryby żerują. I … z dnia na dzień test NO2 barwi się na mocno różowo, a NO3 powyżej 10!! Po rybach i ich zachowaniu nie widać objawów śmiertelnego zagrożenia. Pływają w tych samych strefach, jeść się chce – choć tego płochliwego olbrzyma (calvusa) dalej nie widzę. „Podmianki” nadal stosuję około 35 l co 3 dni, wkładam do filtra wewnętrznego dwa wkłady 100 ml Purigenu, do wody idzie 2 ampułki BioDigest i 2 x Stop ammo Prodibio oraz leję codziennie rano najpierw 5 ml Prime, a po godzinie 20-22 ml Stability Seachem (to już drugie opakowanie 325 ml). Po południu testuję, głównie NO2. PH stabilne około 8, twardość wody także na stałym (prawie) poziomie TwO 16-18, TwW 11. NO3 stopniowo wycofuje się z 10, 5 a od dwóch dni na poziomie mniej niż 2 mg/l. NO2 jednak jest bardzo uparte – bardzo powoli jaśnieje ten róż wskaźnika, ale nie jest już mocno bliski 1 mg/l ! Myślę, że ta chemia SeaChem wspomaga dojrzewanie zbiornika bo poziom azotynów dzisiaj jeszcze jest około 0,5, ale raczej w drodze do 0,2 mg/l. Jak ja nie lubię różowego.
Na koniec coś pozytywnego – ten najbardziej płochliwy, na głodzie alfa z calvusów wychodzi wreszcie na żer, może nie do końca, ale oswaja się ze mną i ręką/pensetą, która karmę podaje. To zabawne, ale od trzech dni zaczyna więcej jeść miast rówieśników gonić. Ryby karmię na razie wyłącznie mrożoną artemią, w takich ilościach i w taki sposób, by karma nie zdążyła opadać i zalegać na piachu. Żona mówi, że swojej córki nie karmiłem tak, jak moje ryby ale córka na razie pretensji o to do mnie nie ma. I tylko ten róż szczytu NO2 psuje mi radochę, bo choć tego po rybach nie widać, wszyscy wokół mają rację. Róż pomiaru zblednie, wiem to już i oby jak najszybciej. Trzymajcie kciuki proszę!