Znowu zmiany
. Zdecydowałem się jednak nie dziwaczyć, i pozbyć się serpentynitu na rzecz suchej skały (dzięki, Gieniorek!), serpentynit był hmmm, oryginalny, ale nie zapewniał powierzchni filtracyjnej ani schronienia dla kiełży, czy wężowideł.
Razem z serpentynitem wyleciały też niestety korzenie, chciałem je zostawić, ale raz, że pod wpływem morskiej wody zaczęły się robić nieco kruche, dwa, że jednak barwiły mi wodę na żółtawy kolor, w morskim raczej niepożądany - walczyłem z nim za pomocą sporych podmianek , no ale w końcu mi się nieco to unudziło; zatem korzenie też sio, no i teraz zbiornik wygląda jak zwykły morszczak - ale mogę z tym żyć
Na zdjęciach korale są jeszcze w "survival mode", tyle co poprzyczepiane na nowo, niektóre będą zmieniać skórę, więc się pochowały. Najgorzej przenosiny zniosła ksenia, trochę się pokurczyła i krzaczki się często-gęsto odczepiają - jednak mocowanie do korzenia było bardzo łatwe i pewne, tutaj igły lubią wyskakiwać ze skały - ale jeszcze z tydzień-dwa, i powinno już zagrać.
Ogromne dzięki dla Dżoeny, Gieniorka i Artura za pomoc w reaktywacji zbiornika - bez Was byłbym ciągle w lesie. Dzięki!