No topsz. Trochę ciemne wyszło, ale coś tam widać.
Trochę mi się z obsadą pozmieniało. Chetonika niestety musiałem leczyć na jakieś pasożyty, okropnie się ocierał o wszystko, ani krewetki ani doktorek mu nie pomagały; dodatkowo nieco później przeszło toto na oba błazny, którym zaczęły niszczeć płetwy. Cała trójka poszła na leczenie (zasolenie 1,010 i antybiotyk), błazny z tego wyszły, chetonik niestety nie. Bicolor miał jakieś tam wczesne objawy, ale przeszło mu samo.
Byłoby OK, ale niestety parę tygodni temu kolejna kupa
. Rozmrożona artemia najprawdopodobniej stała zbyt długo w słoiku, pojawiły się jakieś bakterie, w rezultacie padł jeden błazenek, bicolor, a niedawno zakupiony ukwiał - zielony quadri skurczył się, schował do nory i nie wychodził przez długi czas - na szczęście wylazł niedawno do światła, choć nie wygląda kwitnąco, to myślę, że jeśli przeżył do tej pory, to da już radę dalej.
Doszła bebeczka odgapiona od Artura - Signigobius biocellatus - fajny maluch, faktycznie ciapciowata trochę
, i dwa pterapogon kauderni - nie żrą się, więc może to para? Jeden z nich mnie niepokoił, nic nie chciał jeść, albo ignorował żarcie, albo nim plwał z pogardą; ale dziś kupiłem im żywą szklarkę, i na szczęście się do niej przekonał - teraz pływa z wypchanym brzuchem, więc powinno być dobrze.
Odpieniacza nadal nie mam, może sobie zamontuję, może nie. Plątało się cyjano, ale chyba je opanowałem przy pomocy wody utlenionej, teraz to tylko delikatny nalot na piasku, nic wielkiego.