Jak dotąd bawiłem się tańszymi modelami filtrów kubełkowych Unimax, Tetra, JBL, Eheim. Nadszedł czas aby spróbować inne niskobudżetowe rozwiązanie - wypróbować filtr marki Ikola. Filtry produkowane i rozprowadzane są przez firmę Badis sp. z o.o. Filtry nie posiadają w tej chwili wymyślnej nazwy. Identyfikuje się je zalecaną pojemnością akwarium a więc Ikola 250, Ikola 350 i Ikola 450 są skrótami łatwymi do rozszyfrowania. Firma Badis daję na filtry 24 miesiące gwarancji w Polsce. Dostępne są też części zamienne i odpłatna naprawa. Dużą zaletą filtrów IKOLA w porównaniu do niektórych "Chińczyków" z tej klasy cenowej, jest więc profesjonalny serwis w Polsce.
Co do cen to filtry Ikola 250, 350, 450 są średnie w tej klasie sprzętu. Przypadkowo wybrany sklep (tj. pierwszy w google) dał mi cenę 450-tki - 255 zł. Najmniejszy z filtrów można kupić poniżej 200 zł. Specjalnie nie szukam sklepu „naj”- bo ceny zawsze zależą od koniunktury, konkurencji i innych czynników. Za kilka tygodni, czy miesięcy podane przeze mnie ceny będą zapewne nieaktualne więc dobrze się do niech nie przywiązywać.
W porównaniu do uznanych firm cena wydaje się atrakcyjna. Czy jakość idzie kosztem ceny, czy jest to zakup opłacalny postaram się nakreślić w tym teście.
Najpierw trochę treści od producenta:
=================
Ikola jest marką własną firmy Badis Sp. z o.o. Początki działalności sięgają 2003 roku, kiedy to powstał pomysł wprowadzenia na rynek własnej linii produktów akwarystycznych - wyselekcjonowanych i przetestowanych przez nas tak, aby w rezultacie końcowym produkt osiągnął bardzo dobrą jakość przy korzystnej cenie.
Ikola filtry zewnętrzne filtrują akwaria w zamkniętym systemie obiegu wody. Wydajna pompa filtra, napędza układ wodny tak, aby cyrkulacja przepływającej wody była jak najwyższa i bardzo skuteczna .
Filtr posiada specjalny korek zalewowy, który pomaga w jego uruchomieniu.
Woda z akwarium zostaje zaciągnięta do kubełka z wkładami, gdzie po przebyciu złóż filtracyjnych już oczyszczona zostaje wypchnięta do akwarium.
Taki system filtracji jest bardzo skuteczny i ceniony przez akwarystów
================
A teraz już moje...
Kupując filtr otrzymujemy go w opakowaniu kartonowym z uchwytem do przenoszenia - okazuje się, że i o takich drobiazgach niektórzy producenci zapominają.
Pudełka wyglądają jednakowo niezależnie od wielkości filtra – różnią się oczywiście symbolem filtra i wielkością.
Jedna ze stron pudełka podaje nam wyposażenie - wkładów:
tj. wata, gąbka, węgiel aktywny i ceramikę. Po lewej stronie i na dole pudełka są reklamy innych produktów firmy.
Następna strona podaje podstawowe parametry pracy filtrów Ikola:
Poza tym znajduje się tu podstawowy opis budowy filtra.
Na szczególną uwagę zasługuje moc urządzeń. Największy filtr, tj. testowana 450-tka pobiera wg producenta do 13 W. Niestety nie mogę sprawdzić w tej chwili.
Po otwarciu pudełka widzimy instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Jest to w postaci pojedynczej kartki papieru:
Instrukcja napisana jest poprawną polszczyzną co przy towarach importowanych zza muru nie zawsze jest oczywiste.
Z ciekawych informacji zawartych w instrukcji obsługi jest ta, że "wirnik jest elementem zużywającym się i zalecamy wymianę na nowy raz na rok". Według mnie jest to asekuracyjnie bo nie wyobrażam sobie, aby wirnik miał tak niską trwałość. U mnie filtry chodziły całymi latami bez takich wymian. Już prędzej dałbym to zastrzeżenie przy okazji gąbek i waty perlonowej aby nie przyszło komuś reklamować po prawie latach.
Ja mam filtr Ikola 450 i o nim opowiem z tym, że prawie wszystko dotyczy zapewne mniejszych braci.
Po wyjęciu instrukcji obsługi znajduje się pudełko tekturowe zawierające wyposażenie filtra, które ogranicza filtr od góry. Po jego odłożeniu widać już filtr i znajdujące się za nim kolejne pudełko, zawierające pozostałą część wyposażenia.
Po wypakowaniu zawartości pudełka otrzymujemy:
Oczywiście wielkość kubła zależy od modelu. Różnica pomiędzy filtrami polega też na grubościach i długościach węży i rurek.
Pokrywa mocowana jest za pomocą dość typowego dla filtrów kubełkowych rozwiązania – zatrzasków zamontowanych na rogach.
A tutaj po zdjęciu po zdjęciu pokrywy górnego kosza z głowicy:
Skoro już widać trochę wnętrza filtra to zobaczmy dokładnie co tam jest:
Nie wszystkie wkłady dobrze widoczne więc jeszcze raz. Łącznie to wygląda tak:
Tu pierwsza moja uwaga. Wkładów jest minimalistycznie. Czy to zaleta, czy wada? Według mnie wada. Początkujący będzie myślał, że skoro producent dał to musi być dobrze i wykorzysta to co jest. Według mnie filtr będzie wtedy pracował „na pół gwizdka”. Dla speca będzie to zaleta. Nie będzie płacił za wkłady, których nie używa i sam sobie sprawi te co chce, czy to biobale, myjki nylonowe, keramzyt, zeolit, czy więcej ceramiki. Wobec tego wkład węglowy jest zwykle tym który użytkownik powinien sobie kupić a nie który powinien być w standardowym wyposażeniu. Zamiast tego wystarczyłaby grubsza gąbka. W ogóle węgiel aktywny jest dawany do większości filtrów a użytkuje je co 10-ty. Firma postąpiła jak pozostałe więc nie jest to naganne ale tu widzę możliwość obniżenia kosztów (choć oczywiście nie znam cen komponentów i mogę się mylić).
Wkładając ponownie wkłady do filtra zaobserwowałem, że kubeł jest symetryczny. Nie ma znaczenia jak się ułoży wkłady (oczywiście zgodnie z regułami gry) i można założyć głowicę. W niektórych filtrach konkurencji mają one przekrój zbliżony do prostokąta co uniemożliwia złe założenie wkładów, ale zdarzały się przypadki, że po włożeniu wkładów do kubła nie byłem w stanie dopasować głowicy. W tym filtrze nie było problemu. Podczas składania nie miałem też problemów z dociśnięciem głowicy do obudowy. Miałem markowe filtry w których musiałem wielokrotnie wyjmować i wkładać koszyki z wkładami aby się ułożyły i umożliwiły zamknięcie kubełka.
Po włożeniu wkładów na dole pozostaje dość duża luka:
Będzie to miejsce do zbierania krewetek (u mnie przy czyszczeniu filtrów zawsze jest kilkadziesiąt sztuk).
A teraz zamykamy. Tak wygląda dopasowanie głowicy do koszy:
Woda w filtrze przepływa z akwarium przez głowicę od dołu, tłoczona jest przez wkłady i z górnego kosza trafia do głowicy przez którą trafia do akwarium.
Zarówno podczas zamykania jak i wcześniej przy otwieraniu nie miałem żadnych problemów, aby coś nie pasowało itp. Bałem się, że korpus będzie wydmuszką, ale nie było tak źle. Plastik jest całkiem niezły. Filtr po złożeniu posiada uchwyty do noszenia:
Filtry Ikola nie posiadają pompki do zasysania wody z akwarium. Według mnie może i dobrze. Jest to dosyć „psujliwe” wyposażenie. Miałem do czynienia z kilkoma systemami zalewania filtra. Tylko w jednym przebiegało to gładko. W I filtrze nie byłem w stanie w ogóle zalać – tylko się spociłem, w II spociłem się, ale zalałem. Z tego powodu najczęściej zalewałem filtr wodą w wannie przed jego złożeniem, potem szukałem dziury aby dolać do oporu i zanosiłem na miejsce. Wtedy uruchomienie filtra pozwalało zalać rury już bez większego wysiłku. Ten filtr ma system do ręcznego zalewania. Tutaj przedstawiam wlot do lania wody, który ujawnia się po odkręceniu korka z logo Ikola:
Na początku zaparłem się mocno myśląc, że musi to być bardzo mocno przykręcono, że nie cieknie, potem byłem zdziwiony, że pomimo lekkiego dokręcenia nie cieknie. Oczywiście to kwestia uszczelek i konstrukcji.
Następnym etapem było założenie zaworów. Te wyglądają tak:
Po lewej część wkręcana w głowicę filtra, w środku zawór, po prawej króciec do węży. A tutaj po wkręceniu jednego z zaworów:
Zawory mają możliwość dławienia przepływu a nawet jego zamknięcia. Po zamknięciu może je odkręcić aby przenieść filtr. Po powrocie filtra zawory można z powrotem założyć, ale trzeba pamiętać, który jest który aby nie zamienić. Jest to proste rozwiązanie. Sporo filtrów ma już system odpinania obu węży tak, aby po ponownym montażu ich nie zamienić. Zwykle jest to łączone szybko za pomocą dźwigni. Tutaj nie ma takich udogodnień. Gdy trzeba wyjąć filtr należy wykręcić zawory.
Oczywiście zawory można obracać o 360 stopni co się przydaje przy układaniu węży. Mocowanie węży jest klasyczne. Jest to zapięcie na tzw. choince z blokadą węża za pomocą nakrętki. Sam wąż jest obecnie dość giętki o odpowiedniej średnicy (16-17 mm). Nie musiałem go rozgrzewać aby go nałożyć. Pozostałe rury to:
Warto zwrócić uwagę na długą deszczownię składającą się z 2 części wsuwanych w siebie. Poza tym są to standardowe proste rurki do wlotu i wylotu wody, kolanka, układ przyssawek itp.
Sama ssawka jest klasyczna, taka, jaką najbardziej lubię (jakieś szczotki itp. wynalazki do mnie nie przemawiają):
Pojedyncze fuszerki:
Tak wiem, dosyć trudno jest wygiąć rurki bez kolapsów w warunkach domowych, ale w warunkach przemysłowych nie powinno być to problemem.
Filtr potrzebuje nieco miejsca. Dla wygody, aby nie było na wcisk i aby nie było wyginania rur elastycznych mogłoby to być 25x25x55 cm.
Ogólne odczucie dot. filtra pozytywne.
Teraz nieco testów.
Jak wiadomo często parametry pracującego filtra rozmijają się z podanym przez producenta. Wynika to zapewne z tego, że wielu producentów podaje parametry pustego kubełka.
Zobaczmy więc jak poradzi sobie ten filtr.
Na początek pusty, tj. z pustymi koszami.
Według grafiku poniżej wielu może być zasugerowanym, że filtr podnosi na wysokość 180 cm.
Oczywiście wprawieni powiedzą, że tu nie ma w ogóle mowy o podnoszeniu słupa wody co jest zresztą prawdą. W zasadzie pokazuje to długości węży.
Test wysokości podnoszenia musi być zrobiony tak, aby mierzyć odległość pomiędzy lustrem wody przed i po operacji. W tym celu zbudowano wysoko profesjonalne stanowisko pracy
:
Zmierzono wysokość na jaką filtr podniesie słup cieczy. Szacunkowo było to 120 cm. Stąd przy normalnym układzie – akwarium nieskrajnie wysoko umieszczonego nad filtrem wstępnie zalany filtr (ale z pustą rurą dopływową potrafi wyprzeć powietrze z rur tj. Zalać się już całkowicie i dalej pracować poprawnie. Oczywiście tak jest gdy nie ma dodatkowych oporów przepływu.
Dlatego kubeł wypełniono ceramiką. Ceramika dosyć szczelnie wypełniała 2 kosze. Była to ceramika z innego filtra w kształcie rurek, tj. typowa dla kubełków. Co mnie zaskoczyło to po wypełnieniu filtra ceramiką wysokość nie spadła w sposób, który mogłem zmierzyć.
Kolejnym ważnym parametrem jest przepływ. Test przeprowadzono identycznie jak poprzednio mierząc czas napełnienia 10 litrowego kanistra. Pomiar wykonywany komórką więc z obu powodów dopuszczam błąd rzędu 10-15%.
Uzyskałem przepływ pustego kubła w okolicach 780 l/h; dla wypełnionego podobnie – nie byłem w stanie zmierzyć różnicy. Podkreślam, że błąd mojego pomiaru był duży stąd pomiar całkowicie mieści się w zakresie, który podaje producent (820 l/h).
Można znaleźć filtry do zbiorników o podobnej wielkości gdzie przepływ jest nawet 2X większy od tego tutaj· Czy tu jest za mały? W akwariach, szczególnie w roślinnych, które preferuję zbyt duża pralka nie jest ideałem. Według mnie duży przepływ się przydaje bardziej przy filtrach mechanicznych niż biologicznych.
Badania pobieranej mocy przeprowadzę jeżeli uda mi się pożyczyć sprzęt.
Po wykonaniu testów zamontowano sprzęt w akwarium. Mój system (filtr narurowy – reaktor CO2) powoduje opory przepływowi cieczy. Nie udało mi się uruchomić filtra bez dodatkowego zalania rury dopływowej. Nie było to trudne a wystarczyło dolać dosłownie szklankę wody do tej ilości, która była wprowadzona wcześniej za pomocą kanału do zalewania. Nie jestem w stanie w chwili obecnej stwierdzić czy przy innych posiadanych wcześniej filtrach byłby podobny problem – reaktor CO2 mam stosunkowo krótko.
Ponieważ rura odpływowa jest dość solidnie wygięta musiałem podnieść do zdjęcia aby pokazać przepływ:
(przypominam, że przepływ po dławieniu przez filtr narurowy jest sporo mniejszy niż bez niego)
Wolę gdy rura jest tak wygięta, że sam sobie utnę tam gdzie mi pasuje niźli miałoby braknąć. Stąd tak duże wygięcie rurek wpływ/odpływ dla mnie jest w porządku.
Ostatni test. Do akwarium wlałem połowę błota z mojego poprzedniego kubła. Zostało to zrobione dlatego, aby zaszczepić filtr. Akwarium jest stabilne i nie bałem się niespodzianek. Niestety zegar wyłączył moje HQI jak się przymierzałem do fotki więc nie zrobiłem zdjęcia tego błotka w akwarium. Rano woda w akwarium była jednak kryształ. Mimo, że w filtrze nie ma zbyt wiele waty perlonowej poradził on sobie z problemem.
Jak dotąd praktycznie wszystko w filtrze działa bez zarzutu. Im dłuższy czas pracy tym bardziej powinny wyjść wszelkie problemy ze szczelnością, uszczelkami, wydajnością filtra, trwałością jeżeli są gdzieś słabe strony filtra. Będę testował tak długo jak dam radę. Potestuję więc filtr przez dłuższy okres i mam nadzieję, że poinformuję społeczność o wynikach.
Różne osoby różnie oceniają wady i zalety. przykładowo brak systemu zalewania – niektórym jawi się jako wada (bo czegoś brakuje), innym jako zaleta (bo im prostszy system tym mniej problemów ze szczelnością).
Zalety:
- przyzwoita cena bez promocji
- dostęp do części i serwisu w Polsce,
- w miarę dobre materiały,
- wygodna konstrukcja dla początkujących (łatwość w uruchomieniu filtra, operowania koszykami),
- utrzymywanie parametrów pracy podanych w specyfikacji,
- praktycznie bezgłośna praca,
Wady:
Sporo wad wynika z niskiego budżetu. Są one oczywiste i wynikają z oszczędności. Stąd brakuje i teleskopowych rurach ssących, układu demontowania obu węży dla wymycia filtra (trzeba to robić pojedynczo) i wiele podobnych. O tych oczywistych sprawach nie będę mówić bo z budżetem na Poloneza trudno kupić nawet Opla nie mówiąc o Mercu.
- Dla mnie największą wadą jest słabe zaopatrzenie filtra we wkłady filtracyjne. Większość osób kupujących filtr chciałaby aby był w pełni przystosowany do pracy. Konieczność dokupienia ceramiki lub gąbki filtracyjnej zmienia nieco cenę końcową urządzenia dla użytkownika.
- Wydaje się, że można byłoby popracować nad kolankami (estetyka łuków) oraz łącznikami pomiędzy rurkami (są dość luźne). Chyba lepsze byłoby połączenie na tulipan niż dawanie takich pośrednich łączników.
Jestem na etapie "wypalony". Niestety nie rozwijam kalkulatora, nie udzielam porad, nie angażuję się (poza wyjątkami).