W tym temacie będę opisywał jakie korzenie w jaki sposób preparowałem, co się z nimi w akwa działo itd.
Tak więc na pierwszy ogień poszedł korzeń Buka.
1.Znalazłem go (żywy) na zboczu które obmywał strumyk, "odciupałem" i do reklamówki.
2.Przyniosłem do domu i po 2h działań nożem go okorowałem.
3.2 dni leżał na grzejniku z czego drugie dnia paliło się w piecu.
4.Następnie kosmetyka przy korowaniu bo troszkę zostało małych niedociągnięć.
5.Jako że jestem leniwy, niecierpliwy i lubię eksperymenty w około 8-10l garnku nalałem 80% wody dodałem jakieś 1,4kg soli, więcej nie miałem a był wieczór i sklep daleko (tu patrz LENIWY), no i na palnik go, po około 15 min woda się zagotowała, i w tym stanie wrzucone wcześniej korzenie przebywały jeszcze przez 20 min (ciągle woda się gotowała).
6. Po ugotowaniu w kiepskiej solance, odlałem wodę umyłem garnek, i wlałem świeżą kranówkę. I ten sam proces tylko bez solanki z tym że teraz korzeń gotował się przez 15minut (tu patrz NIECIERPLIWY).
7.wymieniłem wodę w garczku na zimną i poszedłem się uczyć, w tym czasie korzenie się moczyły, a trwało to 1,5h.
8. Wziąłem korzenie i prosto z mostu do akwa, zatonęły od razu, co mnie bardzo ucieszyło
. 2 dni leżały tak tylko wrzucone, z wodą w tym czasie nic się nie działo. Następnie naszło mnie żeby je poukładać, przystąpiłem do pracy, przy okazji wyczyściłem filtr i troszkę w tym czasie syfku się od niego narobiło. Po wszystkich pracach i przykryciu akwa myślałem że się
. Woda zrobiła się zieloniuteńka (wcześniej był herbata od szyszek) pływało pełno syfu, myślę sobie, to pewnie zakwit wody, jak ich nie ruszałem to było dobrze a teraz się zepsuło, ale tu odezwał się znowu LEŃ mianowicie nie chciało mi się ich wyciągać bo były dość poprzeplatane. Tak więc wrzuciłem od niechcenia kilka szyszek olchy, był wieczór więc nic mi się już nie chciało, myślę sobie jutro zadziałam. Następnego dnia po szkole zauważyłem że filtr ledwo dycha, trochę się wkurzyłem bo przecież wczoraj czyściłem. Ryby zaczęły dyszeć bo powietrze przestało lecieć, filtr podniosłem pod powierzchnię ile się dało i włączyłem dodatkowo napowietrzacz. Na drugi dzień woda była jeszcze troszkę zielonkawa, wróciłem do domu po kilku h i wszystko było już w porządku. umyłem filtr i obserwuję dalej co się będzie działo. Na ten moment woda jest super nie licząc małych fusów. Co dalej się będzie działo zobaczymy na pewno będę pisał.