Na chemii nasza profesorka dała nam do powąchania dwa specyfiki: naftaline (niegroźna) i benzen (na którym była trupia czaszka). Oczywiście człowiek zorientował się o tym dopiero jak się zaciągnął. I teraz moje pytanie czy może nam coś po tym być? Czy po jednym mocniejszym wdechu tego benzenu (prosto z buteleczki więc duże stężenie mogą nas diabli wziąć? Było to w piątek. Trochę źle się czułam. Przyćmiło mnie i tak dziwnie mi się w głowę działo. Nie wymiotowałam. Później byłam strasznie słaba. Nie wiem czy to z leżenia, z nerwów czy z czegoś innego. Na buteleczce pisało że rakotwórcze, toksyczne przez drogi oddechowe. Profesorka zapewniała, że po jednym wdechu nic nam nie będzie ale ona jest trochę nie tego, delikatnie mówiąc. Podobno w jednej klasie kilka osób wymiotowało... W poniedziałek dawała to klasie, która miała lekcje przed nami, potem my siedzieliśmy całą godzinę w tym wszystkim (raczej nie wietrzyła, a jak już to słabo) i dychaliśmy przez swetry, bo ta wcześniejsza klasa nam o tym mówiła. Czy ktoś się na tym zna? Benzen znajduje się w benzynie, rozpuszczalnikach, lakierach, ale jest rozcieńczone a stężenie prosto z buteleczki musiało być wysokie. Nawet gdybym się nie zatruła to nie chcę, żeby za parę miesięcy wynieśli mnie nogami do przodu. Czy po jednym wdechu tego może nam coś być? Wpadamy już w panikę więc proszę o odpowiedzi jak ktoś się na tym zna. To się jakoś wydala z organizmu czy nie bardzo? Ratujcie, chcemy żyć...
Moim zdaniem panikujesz - w szkole nauczyciele nie mogą posługiwać się rekwizytami czy też odczynnikami które mogą bezpośrednio zagrażać życiu uczniów. Sam miałem lekcje chemii na której wąchaliśmy różne świństwa i nic mi nie jest - tylko po to aby mieć pojęcie o różnicach w zapachu co jest bardzo istotne. Myślę że pomimo Twojej opinii na jej temat to ona wie co robi, a że niektórzy lubią się nad sobą rozczulać i użalać to już inna sprawa. Takie jest moje zdanie, a tu link do poczytania: LINK
Benzen podejrzewany o toksyczność był już w roku 1900. Powoduje on zarówno ostre jak i przewlekłe zatrucia. Zazwyczaj do zatrucia dochodzi poprzez wdychanie par przez układ oddechowy, jednak możliwa jest również absorpcja przez skórę i wchłanianie wraz z pokarmem. Około 6,4 g/m³ powoduje ostre zatrucie w ciągu godziny inhalacji, zaś dawka 10 krotnie większa powoduje natychmiastowy zgon.
Ostre zatrucie benzenem charakteryzuje się podrażnieniem skóry, rumieniem, odczuciem palenia, powstawaniem pryszczy[potrzebne źródło]. Benzen oddziałuje na centralny układ nerwowy powodując pobudzenie lub depresje, niewydolność układu oddechowego, a w rezultacie zgon. Charakterystycznymi objawami sa też: krwawienia z błon śluzowych, szybki i płytki oddech, drżenie kończyn, zaburzenia rytmu serca.
Dużo częstsze są zatrucia przewlekłe. Pierwsze objawy są niespecyficzne, są to zmęczenie, ból głowy, utrata apetytu. Dokładniejsze badania wykazują nieprawidłowości w składzie biochemicznym krwi. Najczęściej dochodzi do obniżenia liczby białych ciałek krwi co powoduje spadek odporności i płytek krwi. Benzen również działa niszcząco na szpik kostny i może powodować białaczkę lub raka. Pary benzenu po dostaniu się do płuc absorbowane są przez krew, z której w dużym stopniu wchłaniane są przez tkanki tłuszczowe.
Niemetabolizowany benzen wydalany jest przez płuca. Metabolizm benzenu zachodzi przede wszystkim w wątrobie. Najpierw benzen ulega utlenieniu w wyniku działania enzymów cytochromu P-450 do oksepinobenzenu który jest utrzymywany w stanie równowagi dynamicznej z epoksybenzenem. Epoksybenzen może ulec uwodnieniu w wyniku działania enzymu hydrolazy epoksydowej dając benzeno-trans-dihydro-1,2-diol, następnie związek ten pod wpływem enzymu dehydrogenazy dihydrodiolowej przekształcany jest w katechol. Oksepinobenzen może również reagować poprzez otwarcie pierścienia, dając jako produkt mukonoaldehyd i kwas trans-mukonowy
Niektóre metabolity są odpowiedzialne za działanie toksyczne benzenu. Na przykład główne działanie kancerogenne wykazują kwasy mukonowe powstające jako metabolity.
hm... w sumie to od czasu do czasu kręci mi się w głowie i ręce mi drżą. Miałam przez weekend lekkie problemy bo wszystko mnie bolało i w ogóle, a w nocy to myślałam, że mi serce w poprzek stanie. Byłam na izbie przyjęć powiedzieli mi, że mam grypę i zrobili mi podstawowe badania to wyszło, że potasu mam mało i teraz tabletki jem także to chyba nie od tego. Co prawda czuję się nie najlepiej, no ale może mi przejdzie jak pojem trochę tego potasu (tylko dziwne, że to od tamtego dnia właśnie)... ja nie panikuję, wszyscy panikujemy Jakbyście widzieli tą naszą nauczycielkę (np. w klasie na oknie bimber pędzi, a gada od rzeczy. nieraz coś zamiesza i wypije, raz nawet dała koledze do spróbowania to go brzuch potem bolał) to wiedzielibyście, że rację mamy. No a trupia czaszka zrobiła na nas niemałe wrażenie...
Ja jestem zdania, że nauczycielka nie powinna w taki sposób postępować z benzenem. Począwszy od tego że najpierw powinno być pouczenie o zasadach wąchania substancji (czyli delikatnie naganiamy do nosa opary a nie zaciągamy się z butelki), a po drugie kazać zaciągać się uczniom jakimkolwiek rozpuszczalnikiem to bardzo śliska sprawa.
To że się nikomu nic nie stało to bardzo dobrze, ale jakby ktokolwiek pojechał na pogotowie i dowiedzieli się tam o takich objawach większej liczby uczniów to sprawa zakończyła by się w prokuraturze.
Anetko ja proporcje dobrze znam gdyz uzywam ich co tydzien lub dwa ,ale wracajac do wachania substancji chemicznych to nie wierzw w to iz nauczycielka chcialaby kogokolwiek podtruc czy tez otruc ...
no chyba ze was nie lubi...