Wiosną kot sąsiada zaatakował mojego kota. W trakcie bójki Stefan złamał łapę- leczenie kosztowało mnie dobrych kilka stóweczek. Kilka dni temu rozdzieliłam w trakcie bójki owego kota z moim drugim. W efekcie kolejna wizyta u weterynarza i kolejne 200 zł.
Byłam wczoraj u właściciela agresora porozmawiać. Dobrze, że kot szczepiony ( Kama została m.in. dotkliwie pogryziona). Zaproponowałam, żeby kota wysterylizowali - wtedy będzie trzymał się swojego domu ( "sąsiad" mieszka ok. 0,5 km ode mnie a jego kot wędruje po całym osiedlu) i zrobi się spokojniejszy. Zaznaczam, że po sąsiedzku są 3 koty i do żadnych bójek nie dochodzi.
Na tym rozmowa się zakończyła. Podejrzewam ( ale pewności nie mam), że nic z tym nie zrobią. Mogę coś zrobić w takim przypadku? Z psami jest inaczej- ale tu ?
Nie ma wyjątku i koty i psy nie mają prawa się wałęsać po okolicy bez nadzoru właściciela. Co prawda w przypadku kotów nie jest to tak respektowane jak u psów ale jeśli masz jakąś dokumentację od veta że twój kot został zaatakowany przez innego i na dodatek możesz wesprzeć się jakimś dowodem lub świadkiem że to ten a nie inny kot na twojej posesji to odpowiednie organy muszą przyjąć zgłoszenie. Kilka stówek mandatu lub odebranie zwierzęcia powinno pomóc.
Jak to ocenić... czy to wogóle możliwe? Jeśli mam wybierać między złem a złem wole nie wybierać wcale.
Kama ma rany na ciele po powbijanych kłach innego kota. Jak je rozdzielałam- nie zauważyłam pogryzień, bo to pers i miał długim futrem przysłonięte rany. Głębokie. To vet zwrócił moją uwagę na to i sam doradził, żeby porozmawiać z właścicielem. Jeżeli chodzi o świadków- niestety jedynym jestem ja
No to bida. Możesz zgłosić ale nie koniecznie zostaną wszczęte jakieś postępowania. A jak już gość będzie miał zapowiedzianą kontrolę, chyba sensu nie ma. Jeśli jednak się zdecydujesz to najlepiej odwiedzić inspektorat środowiska. Szkoda że nie masz świadków tak przynajmniej odzyskała byś koszty leczenia.
Jak to ocenić... czy to wogóle możliwe? Jeśli mam wybierać między złem a złem wole nie wybierać wcale.
Już widzę oczami wyobraźni te nagłówki w gazetach: "Mieszkanka Boguchwały z zimną krwią porwała i zastrzeliła kota". Ale tak bardziej na poważnie co winny jest kot że ma taką naturę. Czy to aby nie opiekun powinnien być selektywnie odstrzelony?
Jak to ocenić... czy to wogóle możliwe? Jeśli mam wybierać między złem a złem wole nie wybierać wcale.
W sumie to chyba najlepsze rozwiązanie. Strzelić mu fotkę zgłosić gdzie trzeba że po posesji wałęsa się bezpańskie zwierzę i czekać aż przyjadą po nie i zabiorą do schroniska.
Jak to ocenić... czy to wogóle możliwe? Jeśli mam wybierać między złem a złem wole nie wybierać wcale.
Asiu: znajdź schronisko w okolicy dotrzyj do Hycla, daj mu na ... (taniej niż jedna wizyta u konowała) ... i masz po kłopocie - CHAMSKIE i BRUTALNE, ale niezwykle skuteczne w kraju w którym żyjemy, bo jak widać rozmowa z właścicielem zeszła to poziomu kota, czyli ty mu mówisz a on i tak nie rozumie
Wykonam każdy sterownik na zamówienie, akwarystyka, terrarystyka, hydroponika, wiwarium, orchidarium, pieczarkarnia i wiele innych według Waszego pomysłu. Wal śmiało na maila mirekkon@wp.pl
Tak teraz pomyślało mi się. Że te pomysły z schroniskiem mają pewną wadę. Jak sąsiad odkryje że jego kot zaginął może się chcieć mścić na twoich kotach.
Jak to ocenić... czy to wogóle możliwe? Jeśli mam wybierać między złem a złem wole nie wybierać wcale.
Podpytałam znajomego policjanta- od strony zgłoszenia takiej sytuacji na policję nie ma szans- przepisy dotyczące psów nie mają zastosowania u kotów. Pozostaje sprawa na drodze sądowej- a tego n pewno nie zrobię- nie mam ochoty za bzdurę ciągać się po sądach.
pozostaje strzał z wiatrówki, ale ... solą Krzywdy mu nie zrobi, a zapamięta, że tu chodzić nie wolno