Zgadzam się co do idei z przedmówcami. Po prostu zaawansowany akwarysta obserwując niedobory/nadmiary mikroelementów u siebie ułożył schemat nawożenia.
Stosowalność u innych zależy od zastosowanej wody do podmian (tu totalna loteryjka), obsady roślinnej i zwierzęcej, oświetlenia itd. Jedną z mniej docenianych rzeczy jest i to, że różne rośliny wymagają różnego nawożenia. Dla rolników jest to oczywiste a w akwarystyce traktuje się temat dosyć "po macoszemu". Efekty widać podczas zwiększania nawożenia. Na początku jedne rośliny zdychają inne pięknie rosną, później odwrotnie.
Nawozy "sklepowe" są dla tych co nie chcą się bawić chemikaliami, a nawet rozumieć co i jak działa. Jak na swoją cenę uważam nawozy PG za niezłe. Jak ktoś nie ma kasy, to można rzeczywiście zrobić coś samemu, ale póki nie ma się doświadczenia najlepiej brać gotowe przepisy (symfonia itp.) - przynajmniej u części ludzi się one sprawdziły
.
Jak ktoś lubi eksperymentować to najlepiej zacząć od nawożenia solami tylko makro a gotowymi nawozami - mikro. Ma to tę zaletę, że z nawożenia makro można ograniczyć czasowo dodatek np. fosforu zwiększając azot i potas (w firmowych mieszankach mają ustalony skład).
Oczywiście trzeba, metodą prób i błędów, opanować technikę określania niedoborów i nadmiarów co wcale nie jest takie proste. Nie mówię o analizach chemicznych ponieważ dokładnych i tak nie wykonuje nikt. Ci co wykonują analizy przyjmują np., że stężenie mikro jest O.K., jeżeli stężenie żelaza jest O.K. co oczywiście nie musi być prawdą. Ci (analitycy) wiedzą więcej, ale nie wszystko
.
Na samych makro długo się nie pojedzie, chyba, że stosuje się częste podmiany wody i odpowiednie podłoże, emitujące mikroelementy.