Skrypt forum został zaktualizowany. W przypadku problemów z logowaniem prosimy o skorzystanie z opcji Nie pamiętam hasła.

Babki z rodzaju morgunda

Nasze doświadczenia z konkretnymi gatunkami

Moderator: Administracja

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
sepher
Mecenas
Posty: 489
Rejestracja: 20 lis 2010, 20:44
Imię: Sepher
Lokalizacja: Sepher jest kobietą !
Płeć:

Babki z rodzaju morgunda

Post autor: sepher »

Artykuł Jarosława Podolskego - Akwariarz na temat morgundy.

Mogurnda Australijska (Eleotrois mogurnda)

Całe szczęście, że rybka ma już swoją polską nazwę. Kiedy otrzymałem je po raz pierwszy, zacząłem pytać co to jest bo nic się nie zgadzało. W tym wypadku była to: Stigmatogobius sadanundio według "fachowców" z hurtowni. Natomiast jako polską nazwę podali spolszczoną ponoć z angielskiego: "Babka purpurowa". Akurat to spolszczenie było trafne mniej więcej ale nazwa łacińska... Dość, że skutecznie mnie zakręcili i przez pewien czas nie miałem pojęcia jaki gatunek babki w końcu hoduję.
Tak naprawdę marzył mi się Głowaczyk barwny a, że według znowu ich informacji ta babka dorasta do siedmiu centymetrów, kupiłem osiem młodych około pięciocentymetrowych osobników. Obserwując zwierzaki u siebie szybko wyszło na jaw, że to nie będą jednak głowaczyki tylko jakieś większe sztuki. Po prostu chciałem jakiś nieduży gatunek babek.
No dobra, polaku mądry po szkodzie. Hoduj teraz coś kupił...
I tak się zaczęła moja czteroletnia przygoda z mogurndą australiską.

I nie żałuję. Mając akwarium długie na sto czterdzieści centymetrów mogłem spokojnie hodować całą ósemkę "morgund" jak je nazywałem a później kilka sztuk wybranych z przychówku.
Ówczesne młode osobniki były płochliwe i przesiadywały w gąszczu roślin. Kiedy jednak dochodziło do karmienia całej obsady miksturą własnej roboty z serca wołowego i indyczego zwierzaki dosłownie trzęsły się w krzakach czując woń smakowitego mięcha ale potężne wówczas jak dla nich skalary zupełnie je onieśmielały by wyjść na szeroką wodę gdzie reszta towarzystwa opychała się do woli. Zacząłem więc podawać małe kawałki w pobliżu ich występowania. Chwytały bardzo zdecydowanie i łapczywie. Potrafiły też pochłonąć całkiem spore kęsy na moich oczach, gdy właśnie byłem w trakcie zamartwiania sie że za duży kawałek podałem.
Rosły jak szalone. Mięso a czasem ochotka, żywy wodzień czy rozwielitka służyły im znakomicie. Już po tygodniu wychodziły z krzaków żerując z całą obsadą choć pewien rodzaj lęku nadal im towarzyszył.
Można powiedzieć że dość płochliwa i nieufna ryba za młodu.
Po mniej więcej sześciu tygodniach morgundy osiągnęły około dziesięć centymetrów długości. Niezłe tempo wzrostu prawda ? Wówczas zaczęły nabierać barw i większych nieco płetw.
Jak tak patrzę na internecie czy w niektórych opisach książkowych, to zdjęcia przedstawiają tylko młodych przedstawicieli tego gatunku.
Jednocześnie można spotkać opisy jaka to cudownie wybarwiona ryba na ciemno różowy fioletowy czy niebieski kolor. Ludzie mają skłonność do przesady by sprzedać co sie da więc naprawdę to trochę nie tak z barwą u dorosłych ryb. Rzeczywiście robią się w kolorze dość ciemnym w zależności od samej ryby. Z reguły zielononiebieskim, mocno niebieskim lub wpadającym w ciemny fiolet określany jako kobaltowy.
Z mojej obserwacji po prostu wiele zależy od barwy samej świetlówki w akwarium, jasności, podłoża, aktualnego nastroju i wieku ryby a pewnie też od pochodzenia z różnych akwenów wodnych skoro zamieszkuje oprócz Australii wielką wyspę nazywaną, Papua Nowa Gwinea. Barwy te są jednak bardzo subtelne a nie jak można wywnioskować z przytaczanych opisów, niemal pomalowane farbą. I tak dość wyraźne barwy morgundy prezentują tylko podczas tarła lub okresu godowego.
Moje "łobuzy" osiągnęły piętnaście centymetrów długości. Jak na akwarium to piękny wzrost, piękne choć subtelne barwy gdyż piękno tej ryby jest podkreślane przez całą jej wydłużoną, torpedowatą sylwetkę z dość dobrze rozwiniętymi płetwami. Dla anglików często przypomina mini pstrąga i czasem tak ja zwą a dla mnie bardziej małego dorsza ze względu na dwudzielną płetwę grzbietową. No i najlepsze to fakt, że ryby sprawiają wyglądem iż są groźnymi zbójami chapnącymi co tylko sie im pod pysk (a mają szeroki) nawinie. Więc teraz o samym zachowaniu ryb w akwarium towarzyskim czy po prostu ogólnym.

Młode rosnące osobniki są bardzo żarłoczne, płochliwe czyhające na zdobycz w gąszczu roślin. Mogą podskubać czasem płetwę jakiejś ryby gdy będzie w ich zasięgu lub co jest najczęstszą przyczyną, młoda szybko rosnąca ryba będzie niedostatecznie karmiona zwłaszcza, jeśli trafi na akwarystę podającego papu tylko w formie płatków, granulek zamiast konkretnego mrożonego, żywego lub mięsnego pokarmu.
Choć trochę myślący człowiek patrząc już na same ich pyski domyśli się że te babki potrzebują głównie porządnego mięcha. Wszelkiego rodzaju serca, mięsa ryb, owadów, robali to ich prawdziwa dieta.

Duże wolno już rosnące osobniki nie są tak łapczywe na pokarm i czasem potrafią wypluwać serca czy inne mięsa. I jedzą często raz na dwa dni. Za to uwielbiają dżdżownice. Mogły by je jeść bez przerwy dlatego lepiej serwować im je raz, dwa razy w tygodniu gdyż ryby często karmione dżdżownicami dosłownie oprócz ochotki nie będą chciały jeść nic innego. Bardzo ważna rzecz co do samych dżdżownic. Tylko te pozyskane z darni, ziemi w ogrodzie czy innej dość ubogiej glebie. Wystrzegajmy się skąposzczetów z obornika. Nieważne że je oczyścimy z ziemi. One i tak są zbyt nabite azotem czy jakimiś toksynami nie znam się na tym ale ryby dostają guzy i wybroczyny na ciele. Oznacza to, że organizm "czegoś" nie umie wydalić z tych dżdżownic i babki choć przeszły przez to żywe dwa razy, to karmione takimi dżdżownicami stale na pewno by padły. A najprostszym wyjściem jest kupienie w sklepie wędkarskim dżdżownicy kalifornijskiej zwanej dendrobeną. Dla morgund powyżej dziesięciu centymetrów kupowałem największe dostępne dendrobeny. Ależ one wtedy polują...

Charakter zachowań.

Dorosłe morgundy mają wygląd groźnego łowcy zabójcy. Owszem samca gupika zjedzą ale samice mogą pływać spokojnie. Samice bojownika mimo że mogły by zostać łatwo pożarte, również nie przedstawiają dla nich obiektu wartego polowań. Same ryby, nikogo nie nękają, nie prześladują.
Zupełnie nie interesują się innymi rybami w jakiejkolwiek kategorii poza bardzo małym rozmiarem umożliwiającym połknięcie. W ogóle nie mają jakby specjalnej ochoty na rybki. Stają się prawdziwymi predatorami dopiero w obliczu dżdżownic, ochotki czy innego "robactwa".
Siedzą z reguły przy dnie akwarium wolno przepływając z miejsca na miejsce. Jednakże, zaczepiona przez inną rybę, natychmiast staje do walki. Z reguły nie kończy sie to walkami z innymi rybami. Babki tylko pokazują jak są duże i mają wielkie pyski. Taka postawa grożąca zwykle daje do myślenia potencjalnemu przeciwnikowi i daje on sobie spokój.
Preferują tryb życia samotniczy z rewirami obieranymi przez samce ale głównie kiedy czują okres godowy. Wówczas samce potrafią się pobić w walce o najlepszą połówkę dużej doniczki. Uznają to za szczególnie atrakcyjne miejsce na składanie ikry.

Parametry wody.

Zdecydowanie woda twarda i średnio twarda. Tolerowały także wodę o twardości ogólnej 5 ale widać po samych rybach że nie bardzo im odpowiada.
Od GH=10 mają już dobre samopoczucie. Zwykła, zwykle twarda polska kranówka bardzo im odpowiada. Wiąże się z tym również zasadowy odczyn wody ale woda na przykład zakwaszona dwutlenkiem węgla do pH 6,5 również nie stanowi problemu. Mieszczą się więc spokojnie w wartościach między 6,5-7,5 pH. Woda powinna być czysta i regularnie podmieniana na świeżą. Typowe, cotygodniowe rzędu 30-50 % podmiany, jak najbardziej im odpowiadają.

Rozród.

Dokarmianie dżdżownicami i podmiany wody rzędu pięćdziesięciu procent oraz temperatura w granicach 26-28 stopni stymulują mogurndy do tarła. Ulubione miejsca to spore jaskinie z połówek dużych doniczek Gdy brakuje płaskich powierzchni można się zdziwić, widząc pewnego dnia ikrę złożoną na przedniej szybie i samca opiekującego się tą ikrą. Potrzebują bowiem kawałka płaskiej powierzchni i taka dachówka, szyba Skośnie oparta w akwarium również stwarza interesujące miejsce tarliskowe. Samiec po tarle niemal stale wachluje ikrę płetwami piersiowymi i całym ciałem wykonując lekko wężowe ruchy. Odgania też inne ryby z reguły jednak nikt się nie odważa podpłynąć blisko do samca. Samice natomiast nie biorą udziału w opiece nad ikrą.
W osobnym akwarium tarliskowym należy wówczas wyłowić samicę by niepotrzebnie nie niepokoiła "wachlującego" ikrę samca.

Narybek.

Kiedy z reguły czwartego dnia narybek zacznie się wylęgać to zabieramy samcowi substrat z ikrą do innego zbiornika gdzie uruchamiamy napowietrzanie powodujące lekki ruch jaj co jest istotne dla udanego wylęgnięcia się młodych. Jeśli mamy opiekującego się samca w osobnym zbiorniku to wyławiamy go kiedy nie będzie pod nim żadnych larw a narybek pływa już po akwarium. Jest to bowiem koniec opieki samca nad ikrą. Potomstwem pływającym się nie opiekuje. Może je zacząć nawet zjadać. Ciekawy jest rozwój samej ikry co doskonale można obserwować.
Ikra ma kształt obły i jest jednym końcem przyklejona do podłoża. Powoduje to jej kołysanie się pod wpływem ruchu płetw samca czy napowietrzania. Takie rozwiązanie zapewnia łatwy dostęp tlenu dla rozwoju ikry. Z upływem czasu widzimy same gotowe larwy zwinięte jakby w kłębek. Widać całą rybkę ale dalej jest zwinięta i wachlowana przez samca. Z mojej obserwacji wygląda to tak, jakby niemal gotowy narybek zamiast leżeć po wylegnięciu kilka dni w celu zresorbowania zapasu woreczka żółtkowego, jak dzieje się to u większości gatunków, tutaj wchłaniał żółtko do końca pilnowany przez ojca. Kiedy nadchodzi czas rozpoczęcia wylegania, samiec wykonuje znacznie mocniejsze i szybsze ruchy płetwami. Te energiczniejsze ruchy powodują odklejenie się larwy od podłoża i wyrzucona w toń wody z pewną siłą zaczyna nagle pływać jako w pełni sprawna rybka. A więc bez okresu leżenia kilka dni po wylęgnięciu jak inne gatunki. Mimo że narybek rozpoczął pływanie od razu po wylęgnięciu to pierwszy dzień nie ma potrzeby go karmić. Z reguły nie chce jeść lub jak mam wrażenie, ma jeszcze jakby minimalny zapas własnego żółtka. Ale na drugi dzień zdecydowanie zaczynamy karmić narybek. I tu małe spostrzeżenie. Narybek od rodziców które dopiero co osiągnęły dojrzałość mając zwykle dziesięć centymetrów długości nie jest w stanie przyjąć na pierwszy pokarm larwy solowca. Ten narybek jest po prostu mniejszy niż narybek od rodziców już nieco starszych. Warto więc wychowywać narybek większy od większych rodziców gdyż karmienie artemią jest bardzo łatwe i zapobiega na samym początku nierównomiernemu wzrostowi narybku. A kanibalami są niesamowitymi i bez ceregieli zajadają się mniejszym od nich rodzeństwem. Pokarm tylko żywy i w miarę wzrostu rybek, drobne pokarmy mrożone jak oczlik, rozwielitka czy pocięta na drobniejsze kawałki kostka solowca, ochotki czy rurecznika. Oczywiście mając hodowlę "Grindala" także jest to świetny pokarm dla rosnącej młodzieży. Pokarmy suche lepiej sobie darujmy.

Wspomnę jeszcze że sam dymorfizm płciowy u dorosłych ryb jest słabo widoczny. Samica jest nieco większa. Ma bardziej potężniejszą budowę jest nieco grubsza w części brzusznej. Ogólnie, wygląda na bardziej tłustą. Samiec jest w tym wypadku smuklejszy. Są to jednak cechy subtelne, widoczne dobrze u wspólnie wyhodowanych rówieśników.
W naturze osiągają wielkość około siedemnastu centymetrów. Moje sztuki nie przekroczyły piętnastu co potwierdza regułę osiągania nieco mniejszych rozmiarów w akwarium.

Ale zapewniam, że ta mniejsza nieco wielkość wystarcza, by podziwiać okazałe mogurndy. Ryby z krańca ziemi...

Autor artykułu: Jarosław Podolski - Akwariarz
Zdjęcia: Sepher

Usunięto martwe linki do obrazów - SDD
Ostatnio zmieniony 11 paź 2015, 13:49 przez sepher, łącznie zmieniany 1 raz.
piotr77

Post autor: piotr77 »

jak kazda ksiazka o akwarystyce bylaby w ten sposob napisana to brakloby ich w sklepach,i chobbystow byloby zdecydowanie wiecej,naprawde wciagnal mnie ten artykol sephermasz jeszcze jakies :P :?:
Zenonzlasu

Post autor: Zenonzlasu »

Super artykuł, dzięki!
Awatar użytkownika
sepher
Mecenas
Posty: 489
Rejestracja: 20 lis 2010, 20:44
Imię: Sepher
Lokalizacja: Sepher jest kobietą !
Płeć:

Post autor: sepher »

I mała niespodzianka na święta
Usunięto martwe linki do obrazów - SDD
Ostatnio zmieniony 11 paź 2015, 13:49 przez sepher, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
margin
Mecenas
Posty: 183
Rejestracja: 19 paź 2009, 16:02
Imię: Marzena
Lokalizacja: Jarosław
Akwarium: 54, 112 i 126 l
Płeć:

Post autor: margin »

No to świąteczne gratulacje :D
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Baza ryb”