W ostatnich latach coraz częściej słyszy się o problemie ginących raf koralowych, o niszczycielskiej polityce człowieka skutkującej zanikaniem tych pięknych i ekologicznie cennych organizmów i ekosystemów. Wydawać by się mogło, że skala przeznaczenia raf na potrzeby akwarystyki jest znikoma w porównaniu z ilością koralowców, które człowiek niszczy w bezmyślny sposób lub które giną z powodu czynników naturalnych, jednak są kraje gdzie skala eksportu ryb i rafy jest dużo większa niż przewidują normy, bo jest to nie ma co ukrywać świetny biznes.
Jak w świetle tego problemu należy postrzegac akwarystykę morską? Czy jest to kamyczek do ogródka opatrzonego tabliczką "niszczenie raf koralowych", czy też swego rodzaju sposób na ich przetrwanie? Jak to wszystko widzą sami posiadacze "morszczaków"?