No i potwór w baniaku. Jak to zawsze bywa przewidywanych przeze mnie problemów nie było, za to były takie, których się nie spodziewałam, ale ojtam, ojtam. Robiłam jeszcze dosypkę piachu, bo średnio co pół roku znika w niewyjaśnionych okolicznościach, więc dopiero za jakieś dwie godzinki woda będzie na sto procent wyczyszczona, jeśli nie później, to i wtedy wstawię zdjęcia. Przy okazji się okazało, że w nocy filtr mi zgłupiał i praktycznie nie działał. Rozkręciłam, skręciłam, czyścić nie miałam czego, ale po podłączeniu działał. Widocznie mu brakowało kobiecej ręki i miłości.
Jeśli chodzi o korzeń to póki co:
1. Nie zmieścił się tak, jak chciałam, czyli jak na zdjęciach. Okazało się, że jednak jest szerszy na dole, a pucharków przestawiać bardzo nie chcę. Jest więc uciętym do dołu i krzakiem w górę, wygląda też nieźle. No i się mieści cały w wodzie, bo ten wystający chabaź teraz sobie leci poziomo tuż pod deszczownicą. Trochę za bardzo środek ciężkości jest przesunięty do tyłu, bo chciałam go bliżej szyby, ale nie narzekam, korzeń to nie figurka, którą bym mogła sama sobie odlewać jak mi się uwidziało, jest nieźle.
2. Przy czyszczeniu (skrobałam nożem tę czarną warstewkę, nigdzie gnicia ani próchnicy nie ma, nawet można słoje przecięcia pooglądać) znalazłam dwie dziury, takie akurat dla piskorków, a dla kakadu to już tylko w jedną stronę bez pewności, że się w środku nie skończy wycieczka. W pierwotnych planach dziury miały być tak, że jedyny pasujący na kakadu wylot był na dole i chciałam go przystawić. Teraz nie mam pojęcia, gdzie się dziury podziały, ale są pionowo, więc nie kuszą tak bardzo. Mimo wszystko będę się przyglądać, bo piskorki na pewno wyczają je jeszcze dzisiaj.
3. Okazało się też, że one does not simply wkłada korzeń w akwarium. Przez pięć kolejnych minut Agusia miała zabawkę typu puzzle dwa (jeśli liczyć akwarium, to trzy) elementy. Koniec końców jedna noga dużego korzenia lewituje, a ten (teraz) mały prawie wystaje ponad wodę. No, ale rybom się podoba, więc się nie czepiam. Będę musiała trochę ułożyć piasek i może skombinować więcej skorupek od orzecha, ale już nie dzisiaj.
Dolewkę już robiłam 10l tylko RO, w razie czego będę dolewać/podmieniać więcej kranówką, bo gurami trochę ciężko oddychają (możliwe, że to kwestia stresu, one od jakiegoś czasu strasznie się boją mojej ingerencji w wodzie). Filtr i dodatkowy PAT MINI chodzą na maksa, mam nadzieję, że im przejdzie szybko jak mnie nie będą widzieć.
[ Dodano: 2018-12-28, 15:47 ]