Moderator: Administracja
Zapowiada się znowu ciekawa dyskusjaspider72 pisze:18ppm CO2 na tydzień to prawie tyle co nic...
I tu się z tobą zgadzam, chociaż to też tylko moje prywatne zdanie. Być może ktoś kiedyś udowodni, że nie mamy racji, ale na razie taka jest nasza wiedza. Tak na prawdę to nawet nie chodzi mi o wyeliminowanie CO2 z naszych baniaków tylko np. o wyeliminowanie aldehydu glutarowego, który może powodować różne przykre rzeczy, począwszy od tego, że małe dzieci mogą się napić naszego nawozu - wymaga to więc więcej samokontroli akwarystów. Poza tym już stwierdzono, że efektywność aldehydu jest ściśle zależna od pH wody. Stąd u jednych pięknie działa a u innych w ogóle.spider72 pisze:żaden ze związków nie będzie aż tak efektywny jak CO2
Dokładnie tak jak u mnie. Ale przynajmniej test, czy jest to szkodliwe dla obsady bądź wspomaga rozwój glonów powinien się udać. W LT rośłiny rosną wolną więc też nie jestem w stanie powiedzieć, czy im to pasuje, czy niespider72 pisze:nie wiem czy faktycznie to działa czy nie, bo nie mam zbiornika porównawczego
Pod tym, to się podpisuję w całej rozciągłości. Walimy to CO2 w ilościach na granicy wybicia obsady. Często wręcz balansujemy na krawędzi, co czasami ma przykre konsekwencje, o czym niejeden już się przekonał, a tak na prawdę nie wiem ile z tego rośliny są w stanie skonsumować. Zatem nasze działanie nie polega na podawaniu tyle ile potrzeba, tylko na podawaniu maksymalnej dopuszczalnej ilości, czyli żeby nie zabrakło i żeby utrzymywać żądane PH.zulix pisze:A teraz napisz mi dlaczego uważasz, że to mało. To, że w akwarium utrzymujemy np. 30 ppm CO2 w sposób stały nie oznacza, że rośliny konsumują chociaż cząstkę tego. Być może konsumują np. 10% i wtedy dochodzimy do tych samych wyników. Kwestia tylko dostępności węgla.
Jak wynika z fizykochemii maksymalne stężenie CO2 w wodzie, które pochodzi od powietrza atmosferycznego to ok. 4 mg/l a rośliny w przyrodzie pięknie rosną. Oczywiście wiąże się to i z dostępnością węgla bo w takiej rzeczce mamy praktycznie stałe stężenie CO2 w wodzie, tym niemniej są to małe ilości wobec akwarystycznych. Nie możemy przecież mówić o limitowaniu światłem słonecznym jak to dzieje się w akwarium. Bez limitowania światłem potrzeby roślin w naturze powinny być wielokrotnie większe (szczególnie w czystych wodach - o mlecznej kawie w Amazonce nie mówię ).rudolf pisze:jednak nie sądzę, żeby było możliwe określenie podawania węgla, jako C, xxx ppm-ów tygodniowo...
Ja już się wyleczyłem zarówno z biblii Sears'a, jak i z biblii Barr'a. Za biblią Barr'a wielce przemawia teoretyczna prostota w stosowaniu, która w praktyce nie dla każdego prosta się okazuje. Suplementacja wszystkiego w nadmiarach powoduje, że czasami o niepowodzeniu decydują takie niuanse, iż teoretyczna prostota, w praktyce prowadzi do budowy w domu małego laboratorium i cały czar pryska. Ponieważ ani Sears ani Baar mnie osobiście nie przekonują, to wracam do niespisanej biblii Rudolfa i myślę, że to będzie najrozsądniejszym rozwiązaniem. Zaletą takiej osobistej biblii jest to, że ona ciągle może być modyfikowana i mogą być do niej implementowane wybrane prawidła stwierdzone w innych mniejszych bądź większych, mniej lub bardziej znanych bibliach. Ponieważ zaś zawsze byłem zwolennikiem innowacji, to wszelkie nowinki mi się podobają i z chęcią bym zaimplementował do swojej biblii cytrynian potasu, o ile to oczywiście zda egzamin w moim konkretnym przypadku, czego bez prób się nie dowiem. Więc pojawia się pytanie skąd go wziąć?zulix pisze:Ostatnio taką biblią w nawożeniu jest technika Barra (szacunek - znacznie poszerzyła ona moje horyzonty), ale jak czasem widać na forach również i jej nie można ślepo wierzyć bo są sytuacje, kiedy się jednak nie sprawdza.